Możemy mówić o rezygnacji z podwyżek dla polityków?

Powiedzieć, że politycy nie cieszą się sporym zaufaniem, to jakby nic nie mówić (najlepszym dowodem na to frekwencje podczas poszczególnych wyborów). Niemniej zawsze może być gorzej, czego przykładem choćby planowane podwyżki dla polityków, do których raczej nie dojdzie.

Co się dzieje?

Z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że spora część z nas ma ciężki czas. Chodzi oczywiście o inflację – inflacja jest na tyle duża, że trudno, aby nie dawała się we znaki. Wręcz wydaje się, że nie pozostaje nic innego jak większe zarobki albo ograniczenie wydatków. Co więcej, jest to teoria, którą niełatwo zamienić na praktykę.

Tymczasem politycy mają sprawę stosunkowo prostą – mogą wpłynąć na swoje wynagrodzenie. Z drugiej strony nie możemy zapomnieć, iż już niedługo szykują się wybory. Co by nie mówić, politycy muszą liczyć się z wyborcami (przynajmniej raz na jakiś czas). Można chyba też dodać, że obecnie mamy tego świetny przykład. Dla niezorientowanych – mieliśmy mieć podwyżki, ale podwyżek prawdopodobnie nie będzie. Wątpliwość wynika z tego, że politycy nie słyną z prawdomówności.

Warto też zadać sobie pytanie, co się stało? Zwłaszcza że jest to pytanie, na które mogą pojawiać się przeróżne odpowiedzi. Dość powiedzieć, że wycofanie się z podwyżek można określić szansą na poprawienie notowań Platformy Obywatelskiej. Nawiasem mówiąc, nie można też wykluczyć, że jest to sprawa, o której głośno będzie jeszcze długo.

Najważniejsze jest jednak to, że podwyżek prawdopodobnie nie będzie. Wszyscy chcą zarabiać możliwie dużo, ale wypadałoby zachować przyzwoitość czy wręcz resztki szacunku. To naprawdę nie są szczególnie duże wymagania.