Zarobki polityków to temat niezwykle delikatny. Nie ma też co ukrywać, że ma to związek z różnymi sprawami.
Ogromna niechęć
Przede wszystkim należy podkreślić, że możemy mówić o olbrzymiej niechęci do posłów czy senatorów. Najlepszym tego dowodem frekwencje podczas poszczególnych wyborów. Niektórzy nie interesują się polityką, ale można odnieść wrażenie, że mamy grono ludzi, które urządza swego rodzaju manifest. Nie wszystkim musi się to podobać, ale nasuwa się też pytanie, co robić, kiedy moim zdaniem nie ma nikogo odpowiedzialnego? Rzecz jasna można mówić o wybieraniu mniejszego zła, ale takie stawianie sprawy jest mocno kontrowersyjne.
Warto też spojrzeć na to, co się dzieje podczas kolejnych kadencji. Pandemia i inflacja sprowadziły na obywateli ogromne kłopoty i co trzeba zaznaczyć, rozwiązanie tych kłopotów jest różnie oceniane. Dobrze też odnieść się bezpośrednio do najnowszej historii – od kwietnia obowiązują przepisy, zgodnie z którymi posłowie i senatorowie spoza Warszawy mogą wydać na wynajem mieszkania 3,5 tys. zł miesięcznie. Oznacza to podwyżkę o 500 zł i to już drugą w tej kadencji – do końca 2019 roku parlamentarzyści mieli 2,5 tys. zł miesięcznie, natomiast później kwotę zwiększono do 3 tys. zł. Powodem ostatniej decyzji są oczywiście szybko rosnące ceny na warszawskim rynku nieruchomości (nie zabrakło nawet bezpośredniego odniesienia się do inflacji). Co by nie mówić, jest to kontrowersyjne podejście wobec reszty obywateli. Inflacja to problem, ale czy zarobki polskich polityków są na tyle niskie, że bez tej podwyżki nie mogliby się obejść? Trudno też nie zadać sobie pytania, dokąd to wszystko zmierza?